Plujący Swen
Fontanna
Wiking z morza wyjdzie, ale morskie zwyczajnie z wikinga nigdy! Coś o tym wiedzą Goście, którzy podczas przechadzki po naszym parku spotkali na swej drodze Swena Rudobrodego. A dokładnie wodza ucinającego sobie dość długi wypoczynek w wychodku! Śmiech śmiechem, ale bohaterowi nie w głowie opuszczanie wygodnego tronu, zwłaszcza że ma on z niego całkiem sporo do powiedzenia 😊
Nie będziemy ukrywać. Nasz wiking powinien popracować nad manierami. O ile nietrudno wlać mu trochę oleju do głowy, o tyle kultury boi się jak diabeł święconej wody. Z etykietą próbowała oswoić go już Ciocia Marynia, Hanka, a nawet Janek. Wszystko na nic. Swen zwyczajnie nie przyswaja ogłady, o czym przekonacie się zaraz po otwarciu drzwi wygódki. Czeka tam na Was ciekawa pogadanka, od której Owieczkom Irenkom wełna staje dęba, a Skałuchom skały lecą z rąk 😜
Nie zdradzimy konkretnie, o czym mówi dzielny wiking, ale uprzedzamy przed jednym. Jeżeli dopiero co wróciliście z Plujących Totemów i cieszycie się, że wreszcie udało Wam się wyschnąć, to miejcie się na baczności. Nasz Swen nabiera powietrza w płuca i pluje wodą przed siebie na kilka dobrych metrów! Jeżeli znajdziecie się na linii strzału to darmowy prysznic macie gwarantowany 😉
Chyba przyznacie, że takiego psikusa nie wymyśliłby sam Krokodyl Oskar? 😉 Mimo, że wódz uprzejmością i etykietą zwyczajnie nie grzeszy, to ubawu dostarcza po pachy! Dlatego warto zobaczyć ten spektakl na własne oczy 😊
Pytanie, które najczęściej pada w Wiosce Wikingów brzmi: